Napisali podręcznik do hiszpańskiego specjalnie dla Polaków

Podręcznik „Arcoiris” (poziom A1-A2) wydało wydawnictwo Przystanek Edu we współpracy z Centrum Języka Hiszpańskiego i Kultury Iberoamerykańskiej „El Universo”. Ukazał się w połowie września.

– Dopiero za rok okaże się, czy będzie sukcesem – mówi Dorota Nieto-Kuczyńska, inicjatorka powstania książki i jej główna autorka. Na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu studenci już korzystają z „Arcoiris”. Ale wiadomo, że z „Tęczy” będzie się uczyć blisko 1000 studentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Sukcesem zakończyły się również rozmowy z Politechniką Łódzką. W nieodległych planach jest rozpoczęcie procesu zatwierdzania książki przez MEN jako podręcznika dla liceów, choć już w tym roku część nauczycieli dwujęzycznego liceum we Wrocławiu przy ul. Skargi postanowiła wprowadzić „Arcoiris” jako podręcznik wiodący.

Nauczyciele-hiszpanskiego---Dorota-i-Dawid-Nieto

Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta

Najpierw nauka pływania

Zazwyczaj kursy hiszpańskiego prowadzone są z wykorzystaniem importowanych książek i materiałów używanych w Hiszpanii do uczenia obcokrajowców. „Arcoiris” jakością szaty graficznej nie ustępuje tym wydawnictwom, ale ma nad nimi przewagę – jego autorzy rozumieją trudności, jakie napotykają Polacy uczący się hiszpańskiego. Wiedzą, dlaczego kursanci pokładają się ze śmiechu, gdy mają powiedzieć „pierdo” (tracę) albo „llevo” (wymowa „jebo” – niosę) i czemu na ćwiczenie czasu pretérito indefinido, w którym są końcówki trudne do zapamiętania, trzeba przeznaczyć więcej czasu i miejsca w podręczniku.

Jako ilustracje do ćwiczeń czasu przeszłego niedokonanego [w którym się wspomina – przyp. red.] służą fotki fiata 125 p i kartek na mięso. – Nasi słuchacze zawsze się przy nich ożywiają. Takiego zainteresowania nie wzbudziłyby archiwalne zdjęcia z czasów dyktatury Franco – mówi Dorota Nieto-Kuczyńska.

Tłumaczy też, że inaczej uczy się języka hiszpańskiego w Polsce, a inaczej na kursach wyjazdowych. – Tam po powrocie z zajęć rodzina, u której się mieszka, zapyta, „co robiłeś?”, „co planujesz na weekend?”. Więc czas przyszły i przeszły pojawi się naturalnie, choćby nie było go na lekcji. W Polsce ten kontekst trzeba wprowadzić w podręczniku.

Dorota Nieto-Kuczyńska i David Eduardo Nieto-Rasiński prowadzą El Universo od 10 lat. Uczą w nim metodą naturalną, nastawioną na komunikację, bez użycia języka polskiego. Dlatego w podręczniku wszystko jest po hiszpańsku. Ale jego autorzy uruchomili też stronę internetową Przystanekedu.pl na której umieścili dodatkowe materiały, w przyszłości także po polsku.

Podręcznik przeznaczony do nauki indywidualnej lub używany poza strefą danego języka musi być bardziej uporządkowany i usystematyzowany, wręcz rygorystyczny. Słuchacz, który nie może czegoś zobaczyć na ulicy, dosłuchać w metrze, musi się wszystkiego dowiedzieć od lektora lub wyczytać w podręczniku. – Nie możemy go rzucić na głęboką wodę, bo się w niej utopi – mówi David Nieto.

 

Napiszcie sobie podręcznik

– Zaczęliśmy zapraszać do szkoły metodyków z Hiszpanii. Przyjeżdżali do nas także przedstawiciele wydawnictw językowych. Któregoś dnia hiszpańska lektorka, która zobaczyła, co i jak robimy, rzuciła: „A dlaczego sami nie napiszecie podręcznika?”. Więc usiadłam i zaczęłam pisać. Po trzech miesiącach miałam trzy rozdziały. Szło mi tak szybko, jakbym miała ten podręcznik gotowy w głowie – opowiada Dorota Nieto-Kuczyńska.

David Nieto-Rasiński pisał dodatkowe teksty zgodnie ze szczegółowymi wytycznymi, jakie słowa i konstrukcje zdaniowe mogą być użyte. Bo podręcznik jest skonstruowany tak, że nie używa się w nim struktur, które wcześniej nie zostały wprowadzone. – Naprawdę ciekawie robi się po szóstym rozdziale, gdy uczeń zna już mnóstwo słów – mówi autorka.

Mar Herrero-Pleite, lektorka z El Universo, opracowała ćwiczenia i zajęła się korektą. Potem do pracy przystąpił grafik Miłosz Wiercioch, który według szczegółowych wytycznych tworzył rysunek po rysunku i dobierał fotografie. W podręczniku są zdjęcia lektorów szkoły, przyjaciół (długowłosy Hiszpan ma naprawdę dwa metry wzrostu) i członków rodziny autorów.

Wreszcie nadeszła pora na przygotowanie płyty z nagraniami, w której dialogi i teksty czytają rodowici mówcy języka hiszpańskiego nie tylko z Hiszpanii – chodziło o to, by słuchacze poznawali różne akcenty. Ponieważ inżynier dźwięku Paweł Zając nie zna tego języka, efekty specjalne, jak trzaskanie drzwiami czy gwizd czajnika, wmontowywał do nagrania zgodnie ze szczegółowym planem.

Wtedy zaczęło się wielkie testowanie. – Nasz podręcznik w formie PDF-ów rozdaliśmy nauczycielom, by na nim pracowali. Oni podpowiedzieli na przykład, że lektorzy muszą zwolnić tempo mówienia, bo słuchacze nie nadążają – opowiada Dorota Nieto-Kuczyńska.

Dwa lata pracy nad podręcznikiem zaowocowały uzyskaniem rekomendacji PASE (Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych).

Po hiszpańsku jest dużo śmiechu

– Francuski uchodzi za trudny, włoski jest ładny, ale przydaje się właściwie tylko we Włoszech, niemiecki brr, zostaje hiszpański, który ma dobre konotacje: fiesta, wakacje, wino, zabawa, dobra literatura – tłumaczy David Nieto-Rasiński zainteresowanie Polaków nauką hiszpańskiego. – Poza tym turyści szybko się zorientowali, że angielski na niewiele się zda, bo Hiszpanie go nie znają – dodaje Dorota Nieto-Kuczńska. Ludzie też coraz częściej zdają sobie sprawę z tego, że prawie cała zachodnia półkula mówi po hiszpańsku, a w USA jest to język ponad 16 proc. ludności. Co ciekawe, druga gospodarka obu Ameryk, Brazylia, wprowadziła politykę dwujęzyczności i dzieci już od szkoły podstawowej uczą się hiszpańskiego. Obecnie w Polsce wielu studentów uczy się języka hiszpańskiego przed wyjazdem na stypendium. Na kursy przychodzą rodzice, których córki wyszły za mąż za Hiszpana czy Latynosa. Hiszpańskie korporacje zamawiają zajęcia z języka dla swoich pracowników. Hiszpański zaczyna wchodzić do gimnazjów, jest coraz powszechniejszy w liceach. Jednak na liczbę słuchaczy ma wpływ niż demograficzny i kryzys. – Może i nawet zwykli ludzie nie poczuli kryzysu, ale się go obawiają. A co się wtedy robi? Zmniejsza się wydatki, zaczynając od tych związanych z przyjemnościami. A hiszpańskiego ludzie w większości uczą się właśnie dla przyjemności – przyznaje Dorota Nieto-Kuczyńska. – Po hiszpańsku jest dużo śmiechu, flirtowania, dotyku. Jeśli po drugiej stronie ulicy widzę męża rozmawiającego przez telefon, to po jego gestach wiem, w jakim mówi języku – mówi. David Nieto-Rasiński dodaje: – Świat w różnych językach jest inny. Po polsku mówimy o zamulonej wodzie, po hiszpańsku ta sama woda tańczy. O rzeczy, która kiedyś sprawiała kłopot, ale sobie z nią poradziliśmy, Hiszpan mówi: „Oto arena byka, na której walczyłem”. Na taką arenę Dorota i David Nieto wrócą wkrótce, by napisać kontynuację podręcznika. Kolejny tom „Tęczy” będzie na poziomie B1.

 

 


Gazeta Wyborcza Wrocław
autor: Joanna Bereś
27.10.2012

Źródło